środa, 30 stycznia 2013

Lemon curd

Ostatnio często zdarza mi się jadać pyszne serniczki cytrynowe sprzedawane w pewnej sieci kawiarni.
Serniczki te podbiły moje serce, do tego stopnia, że postanowiłam sama przygotować je w domu.
Jednak aby je zrobić najpierw musiałam zaopatrzyć się w lemon curd. Mimo że w mieście, w którym mieszkam jest on dostępny praktycznie w każdym sklepie to zdecydowałam się na zrobienie domowego.
Po pierwsze skoro serniczki miały być home-made to niech będą takie od A do Z. Po drugie robiąc lemon curd w domu mogłam dopasować go smakowo do moich upodobań dodając mniej lub więcej cukru. Po trzecie domowy lemon curd jest oczywiście zdecydowanie lepszy niż ten ze sklepu.

Ps. Ten przepis dedykuję Cioci E., która jest wielkim smakoszem lomon curd, który ku jej niepocieszeniu jest bardzo ciężko dostępny w jej mieście.

Lemon curd*:
  • skórka otarta z 4 cytryn
  • sok wyciśnięty z 4 cytryn
  • 200 g cukru
  • 100 g masła, pokrojonego na kostkę
  • 3 jajka
  • 1 żółtko

W misce umieszczam skórkę z cytryny, sok, cukier i masło. Miskę z produktami ustawiam na garnku z gotującą się wodą (dno miski nie może dotykać lustra wody!), podgrzewam, mieszając co jakiś czas, do czasu całkowitego rozpuszczenia się masła. Następnie dodaję lekko rozmącone jajka i żółtko. Gotuję całość na parze, stale mieszając, ok 10-13 min do czasu aż masa stanie się kremowa i gęsta na tyle, że nie spływa z łyżki.
Miskę z gotowym lemon curd zdejmuję z garnka i odstawiam do przestudzenia. Następnie przekładam gotową masę do słoiczków (z podanej porcji wychodzi ok 500 g kremu).
Domowy lemon curd można przechowywać w lodówce do ok 2 tygodni.

Smacznego

* Przepis pochodzi stąd.

wtorek, 29 stycznia 2013

Popękane ciasteczka czekoladowe

Już dawno miałam ochotę przygotować te ciasteczka, niestety jakoś tak wyszło, że dopiero dziś zebrałam się w sobie, zakasałam rękawy i wzięłam się do roboty.
Jako, że ciasto na ciasteczka wymaga kilkugodzinnego leżenia w lodówce, specjalnie wstałam wcześniej by zdążyć upiec je przed wyjściem do pracy i mieć coś słodkiego na wieczorny powrót męża.
Ciasteczka cą mocno czekoladowe, umiarkowanie słodkie, chrupiące na wierzchu, mięciutkie w środku. Do tego są bardzo urocze przez małe spękania, które tworzą się na ciasteczkach w trakcie pieczenia.

Popękane ciasteczka czekoladowe (ok 40 szt.):
  • 200 g gorzkiej czekolady, połamanej na kawałki
  • 70 g masła
  • 320 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • ¼ łyżeczki soli
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
  • 100 g jasnego cukru muscovado
  • 3 jajka

  • ok 1 szklanki cukru pudru do obtoczenia ciasteczek

W misce umieszczam czekoladę i masło. Ustawiam miskę na garnku z gotującą się wodą. Podgrzewam do czasu całkowitego rozpuszczenia się czekolady i masła, odstawiam na bok do ostygnięcia.
Mąkę mieszam z proszkiem do pieczenia i solą.
W dużej misce umieszczam jajka i cukier, ubijam razem przez kilka minut na bardzo puszysta masę. Do ubitych jajek dodaję ostudzoną czekoladę i ekstrakt, dokładnie mieszam. Na koniec dodaję mąkę, mieszam do czasu uzyskania gładkiej masy bez grudek.
Gotową masę przykrywam folią spożywczą wstawiam do lodówki na kilka godzin lub na całą noc (ja wstawiłam masę na 2 h do zamrażalnika). Masa po wyjęciu z lodówki ma być twarda.
Po wyjęciu masy z lodówki nabieram ją łyżeczką i formuję ciasteczka wielkości dużego orzecha włoskiego. Każde ciasteczko obtaczam w cukrze pudrze, układam w dużych odstępach na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekę w 180 st ok 8-10 min. Upieczone ciasteczka studzę przez kilka minut na blaszce, następnie przekładam je na kratkę do studzenia.

Smacznego

czwartek, 24 stycznia 2013

Ciasteczka 'ugly-but-good'

czyli ciasteczka brzydkie ale dobre:)
Osobiście nie zgadzam się z ich nazwą, bo ani nie są brzydkie (mają swój urok), ani nie są dobre... Są przepyszne!
Zdecydowanie najlepsze ciasteczka na bazie białek jakie jadłam.
Po wystudzeniu twardawe i mocno chrupiące. W smaku idealne, nie za słodkie no i orzechowe.
Warte każdej minuty poświęconej ich przygotowaniu, wynagradzające mały stres związany z metodą jaką są wykonywane (bałam się, że po rozpoczęciu smażenia, masa z białek zmieni się w jedną wielką orzechową jajecznicę).
Jedyną wadą ciasteczek jest to, że znikają w zastraszającym tempie.

Ciasteczka 'ugly-but-good' (ok 40 szt.)*:
  • 6 białek
  • szczypta soli
  • 400 g orzechów laskowych, uprażonych, obranych ze skórek, drobno posiekanych
  • 330 g cukru
  • 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego

Białka ubijam ze szczyptą soli na sztywną pianę. Do ubitych białek dodaje orzechy, cukier i ekstrakt waniliowy, mieszam wszystko dokładnie łyżką lub mikserem na najmniejszych obrotach.
Wymieszaną masę przekładam na duża patelnię z nieprzywierającą powłoka. Smażę na bardzo małym płomieniu przez ok 30 min, stale! mieszając drewnianą łyżką, do czasu aż masa mocno zgęstnieje i lekko ściemnieje.
Po tym czasie zdejmuję patelnie z kuchenki. Przy pomocy łyżeczki formuję małe okrągłe ciasteczka. Układam je (w ok 3 cm odstępach) na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekę w 180 st ok 40 min. Upieczone ciasteczka studzę na kratce kuchennej.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki wydawnictwa Phaidon pt. 'The silver spoon'.
**jeśli robimy z mniejszej porcji czas należy skrócić proporcjonalnie do ilości użytych składników, np. robiąc ciasteczka z połowy porcji smażę masę ok 15 min.

środa, 23 stycznia 2013

Gofry z patelni

Naszła mnie ochota na gofry. Niestety do najbliższego punktu gdzie mogę je kupić jest dość daleko. Postanowiłam więc zrobić je sama.
Tylko jak skoro nie mam gofrownicy??
Przypomniało mi się na szczęście, że posiadam przepis na gofry, które można usmażyć na patelni.
Tak więc usmażyłam.
Chrupiące na zewnątrz, mięciutkie w środku. Bardzo proste w wykonaniu. Najlepsze jeszcze ciepłe, z cukrem pudrem, syropem klonowym lub jeśli ktoś woli z bitą śmietaną.

Gofry z patelni (8 szt.)*:
  • 1 jajko
  • 150 ml mleka
  • 115 g mąki
  • ¼ łyżeczka soli
  • 1 ½ łyżeczki proszku do pieczenia
  • 50 g masła, rozpuszczonego i ostudzonego

W misce mieszam jajko z mlekiem. Dodaję przesianą mąkę wymieszaną z solą i proszkiem do pieczenia, mieszam całość do otrzymania gładkiej masy bez grudek. Następnie dodaję masło, dokładnie mieszam. Gotowe ciasto na gofry odstawiam na ok 20 min.

Po tym czasie smażę gofry. Na suchą (bez tłuszczu), rozgrzaną patelnię z nieprzywierającą powłoką wykładam łyżką ciasto i rozciągam lekko na boku formując placuszki o śr ok 10 cm. Smażę ok 2-3 min na średnim płomieniu, następnie przewracam gofry na drugą stronę i smażę ok 2 min.
Podaję ciepłe z ulubionymi dodatkami.

Smacznego

*Przepis pochodzi z programu Jamie'go Oliver'a pt. 'Jamie's Christmas with Bells On'.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Zupa krem z brokułów z serem stilton

Ostatnio zdałam sobie sprawę, że nie jemy zbyt często zup, w ostatnim czasie nie jadaliśmy ich w ogóle. Postanowiłam to zmienić, ponieważ zupa są pełne wartości odżywczych, bogate w witaminy i na ogół pyszne.
Realizację swojego postanowienia rozpoczęłam od przygotowania gęstej zupy kremu z brokułów z dodatkiem niebieskiego sera. Zupa jest bardzo smaczna, niesamowicie sycąca, ale nie jest dla wszystkich. Ser nadaje jej ostrego i wyrazistego smaku, który nie wszystkim może pasować.

Zupa krem z brokułów z serem stilton*:
  • 25 g masła
  • 1 cebula, posiekana
  • 1 por (tylko biała część), posiekany
  • 350 g brokułów, rozdzielonych na różyczki
  • 1 mały ziemniak, obrany i pokrojony w kostkę
  • 600 ml wywaru warzywnego
  • 300 ml mleka
  • 45 ml śmietany kremówki
  • 115 g sera stilton lub innego intensywnego sera z niebieską pleśnią, np. gorgonzoli
  • sól, pieprz

W garnku rozpuszczam masło, dodaję cebulę i pora, duszę pod przykryciem, ok 10 min do czasu aż warzywa staną się miękkie. Dodaję brokuły, ziemniaka i wywar z warzyw, gotuję całość na średnim płomieniu, częściowo pod przykryciem ok 15-20 min do czasu aż warzywa całkowicie zmięknął. Kiedy warzywa są już miękkie, miksuję całość przy pomocy blendera na gęsty krem. Następnie dodaję mleko i śmietanę, podgrzewam całość, ale nie dopuszczam do wrzenia. Gorącą zupę zdejmuję z kuchenki, dodaję do niej pokruszony ser i mieszam do momentu, w którym ser całkowicie się rozpuści, Doprawiam do smaku solą i pieprzem.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki Anne Sheasby pt. '400 best-ever soups'.

niedziela, 20 stycznia 2013

Kruche ciasto milionera z solonymi orzeszkami ziemnymi

Z powodu warunków atmosferycznych panujących w naszym mieście, a dokładniej z powodu opadów śniegu oboje z mężem mamy przymusowy długi weekend.
Postanowiliśmy więc nieco osłodzić sobie ten czas i przygotowaliśmy szybkie, pyszne, bardzo słodkie ciasto.
Przygotowanie ciasta zajmuje ok 35 min, do spożycia nadaje się po ok 1 h, a znika w tempie ekspresowym, niezauważalnie, tak jakby samo się zjadało:P
Kruche ciasto milionera w oryginale nie ma w sobie orzeszków, które dodałam dla złamania słodyczy. Można je również przygotować z gotową masą kajmakową z puszki, co jeszcze bardziej upraszcza przepis, ale osobiście wolę wersje z mlekiem skondensowanym.

Kruche ciasto milionera z solonymi orzeszkami ziemnymi:
  • 200 g mąki
  • 50 g cukru
  • 120 g masła, w temp pokojowej

  • 1 puszka (ok 400 g) słodzonego mleka skondensowanego
  • 50 g masła
  • ¾ szklanki solonych orzeszków ziemnych

  • 200 g mlecznej czekolady
  • 20 g masła

W misce mieszam mąkę i cukier, dodaję masło, zagniatam ciasto.
Gotowym ciastem wyklejam (nie polecam wałkowania, ciasto w trakcie się rozpada) spód formy (25 x 20 cm) wyłożony papierem do pieczenia. Nakłuwam ciasto widelcem w kilku miejscach.
Piekę w 180 st ok 20 min, do czasu aż ciasto się zarumieni.
Upieczone ciasto studzę w formie.

Mleko skondensowane i masło umieszczam w rondelku, podgrzewam do momentu w którym całość zaczyna wrzeć. Gotuję na średnim płomieniu, stale mieszając!, ok 10-13 min do czasu aż cała masa zgęstnieje i lekko ściemnieje. Gotową masę odstawiam na ok 5 min do przestudzenia. Następnie dodaję do masy z mleka orzeszki, dokładnie mieszam, wykładam na upieczony spód.

W rondelku umieszczam czekoladę i masło, podgrzewam na małym płomieniu do momentu całkowitego rozpuszczenia czekolady i masła. Wylewam całość na warstwę z mleka skondensowanego, rozsmarowuję.

Gotowe ciasto wstawiam do lodówki na ok 30 min, aby czekolada stwardniała. Schłodzone ciasto kroję na małe kwadraty 5 x 5 cm.

Smacznego

sobota, 19 stycznia 2013

Domowe hamburgery

Lubię soboty. Mimo że często jestem w nie zapracowana i zdarza mi się irytować, to lubię ten moment w którym w końcu mogę usiąść i odpocząć z mężem przy pierwszym wspólnym od 5 dni posiłku. Niestety w dni robocze nie mamy możliwości jadać razem, tym bardziej te sobotnie obiadki są dla nas zawsze wyjątkowe.
W tym tygodniu postanowiłam przyrządzić domowe hamburgery. Takie domowe od A do Z. Samodzielnie upiekłam bułeczki, zrobiłam burgery, a później wspólnie z mężem złożyliśmy je 'do kupy' i zajadaliśmy.
Polecam, są nie tylko pyszne, ale również bardzo 'integracyjne' :)

Domowe hamburgery:
Burgery (8 szt.):
  • 500 g mielonego mięsa wołowego
  • 1 biała cebula, obrana, pokrojona w bardzo drobną kosteczkę, podsmażona na 1 łyżce masła
  • 1 jajko, rozmącone
  • 2 łyżki sosu sojowego
  • 1 łyżka sosu Worcestershire
  • 1 łyżeczka suszonego tymianku
  • ½ łyżeczki pieprzu kajeńskiego
  • świeżo mielony pieprz
  • 2 łyżki oliwy z oliwek

Dodatki:
  • 8 plastrów wędzonego bekonu lub boczku, podsmażone
  • 8 plasterków żółtego sera
  • 8 liści sałaty
  • 1 czerwona cebula, obrana i pokrojona w cienkie plasterki
  • 2 ogórki korniszony, pokrojone w plasterki
  • ketchup, majonez

  • 8 bułeczek hamburgerowych (polecam z tego przepisu)

Burgery
W misce umieszczam wszystkie składniki na burgery, mieszam je dokładnie. Doprawiam całość do smaku dużą ilością świeżo mielonego pieprzu.
Formuję 8 burgerów, lekko je spłaszczam. Każdy burger smaruję z wierzchu oliwą.
Uformowane kotleciki smażę na dobrze rozgrzanej patelni z nieprzywierającą powłoką, beż uzycia\ oliwy, przez ok 3-4 min z każdej strony. Usmażone burgery przekładam na talerz, przykrywam folią aluminiową, odstawiam na ok 3-5 min.

Bułeczki hamburgerowe rozcinam na pół. Dolną połówkę każdej bułeczki smaruję majonezem, następnie układam na nich kolejno liść sałaty, czerwoną cebulę, bekon, ser żółty, burger, ketchup i kilka plasterków korniszona. Każdego hamburgera przykrywam drugą połówką bułeczki.

Smacznego

wtorek, 15 stycznia 2013

Sernik z mlekiem skondensowanym z polewą z białej czekolady

czyli sernik na wypasie. Zdecydowanie najłatwiejszy jaki miałam okazję robić i jeden z najsmaczniejszych jakie jadłam.
Bardziej zwarty niż puszysty, ale na pewno nie ciężki. Idealnie wyważony jeśli chodzi o słodycz. Dodatkowym atutem jest to, że po upieczeniu sernik jest równy jak stół (przynajmniej u mnie;P).
Polewa z białej czekolady i prażone płatki migdałowe dopełniają smaku sernika, tworząc go jeszcze pyszniejszym niż jest sam w sobie.
Przepis ten jest dość powszechnie znany, mimo to bardzo polecam!

Sernik z mlekiem skondensowanym z polewą z białej czekolady:
  • 12 ciasteczek digestive, pokruszonych
  • 60 g masła

  • 500 g twarogu, zmielonego 3krotnie
  • 250 g serka mascarpone
  • 1 puszka słodzonego mleka skondensowanego (50 ml odlać do polewy)
  • 4 duże jajka
  • 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
  • 2 łyżki skrobi ziemniaczanej

  • 50 ml słodzonego mleka skondensowanego
  • 50 g białej czekolady
  • 50 g prażonych płatków migdałowych

W garnuszku rozpuszczam masło, zdejmuje z kuchenki. Do rozpuszczonego masła dodaję pokruszone ciastka, dokładnie mieszam. Obtoczonymi w maśle okruchami wykładam spód tortownicy (o śr. 24 cm) wyłożony papierem do pieczenia (boki tortownicy można posmarować masłem i wysypać kaszą manna, pominęłam ten krok), wstawiam do lodówki na ok 10 min.

W dużej misce umieszczam twaróg, serek mascarpone, mleko skondensowane, jajka, ekstrakt i mąkę, miksuję do czasu całkowitego połączenia składników (zajmuje to ok 45 sek.). Gotową masę serową wylewam na spód z ciastek.
Piekę w 180 st ok 40-45 min (w razie potrzeby wydłużam czas pieczenia). Jeśli wierzch zaczyna się rumienić, przykrywam tortownice folią aluminiową.
Upieczony sernik studzę w formie na kratce kuchennej. Przed wyjęciem sernika z formy delikatnie, ostrym cienkim nożem, oddzielam sernik od brzegów blachy.

W rondelku umieszczam mleko skondensowane i czekoladę, podgrzewam na małym płomieniu do czasu całkowitego rozpuszczenia się czekolady. Gorącą polewą polewam wystudzony sernik, posypuję płatkami migdałowymi.
Gotowy sernik wstawiam do lodówki na min 4 h.

Smacznego

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Banoffee Pie

Słodkości z niedzielnego popołudnia. Ciasto zdecydowanie nie dla wszystkich, dla nas jednak jak najbardziej.
Troszkę ciężkie i kleiste, ale za to bardzo słodkie i pyszne.
Z tego co czytałam,najlepsze jest po kilku h spędzonych w lodówce. Niestety czy tak jest nie wiem, ponieważ u nas zniknęło zaraz po zrobieniu.
Idealne ciasto awaryjne na ostatnią chwilę.
Przepis jest nieco zmieniony ponieważ nie przepadamy za bitą śmietaną, preferujemy ją w połączeniu z serkiem mascarpone.

Banoffee Pie:
  • 250 g ciastek digestive, pokruszonych
  • 80 g masła
  • 1 puszka (ok 400 g) masy kajmakowej
  • 4 dojrzałe banany
  • sok wyciśnięty z ½ cytryny
  • 250 ml śmietany kremówki
  • 250 g serka mascarpone
  • 1 łyżka cukru pudru

  • gorzka czekolada lub kakao

Pokruszone ciastka umieszczam w misce, dodaję do nich masło, które wcześniej rozpuściłam w rondelku, dokładnie mieszam. Gotową mieszanka wykładam spód tortownicy (24 cm), lekko dociskając (nie polecam wykładać boków, po wyjęciu ciasta z formy zdarza się, że odpadają, patrz zdjęcie;p). Gotowy spód wstawiam do lodówki na ok 15 min.
Po tym czasie na schłodzony spód wykładam masę kajmakową , rozprowadzam równomiernie.
Banany obieram, kroje w plasterki, skrapiam sokiem z cytryny, mieszam, wykładam na masę kajmakową.
W dużej misce ubijam kremówkę z cukrem pudrem. Do ubitej śmietany dodaję stopniowo serek mascarpone, dokładnie mieszam przy pomocy łyżki. Masę wykładam na banany.
Wierzch ciasta polewam rozpuszczoną gorzką czekoladą lub oprószam kakao.
Gotowe ciasto wstawiam do lodówki, najlepiej na całą noc.

Smacznego

czwartek, 10 stycznia 2013

Sos bolognese / sos boloński

Wstęp będzie bardzo krótki, ponieważ o sosie przyrządzonym wg tego przepisu nie trzeba mówić dużo.
Jest po prost rewelacyjny, intensywny, bogaty w smaku, aromatyczny, najlepszy sos boloński jaki miałam okazję jeść.
Po wypróbowaniu tego przepisu, z ręką na sercu mogę przysiąść, że nigdy więcej nie sięgnę po gotowca, co niestety zdarzało mi się robić:)
Polecam!

Sos bolognese / sos boloński* (4 porcje):
  • 2 łyżki oliwy
  • 40 g masła
  • 1 cebula, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 łodyga selera naciowego, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 marchew, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 ząbek czosnku, przeciśnięty przez praskę
  • 250 g mielonego mięsa wołowego
  • 1 czubata łyżka koncentratu pomidorowego
  • 120 ml białego wytrawnego wina (opcjonalnie)
  • sól, pieprz

W głębokiej patelni rozgrzewam oliwę z masłem, wrzucam cebulę, smażę na średnim płomieniu, pod przykryciem ok 10 min do czasu aż cebula stanie się szklista.
Dodaję seler i marchew, mieszam, smażę pod przykryciem ok 10 min do czasu aż warzywa staną się miękkie.
Dodaję czosnek, mieszam smażę ok 1 min.
Następnie na patelnie wrzucam mięso. Smażę mieszając od czasu do czasu ok 10 min do momentu aż mięso straci czerwony kolor i zacznie lekko się rumienić.
Następnie dodaję koncentrat pomidorowy, dokładnie mieszam, smażę przez ok 3-5 min.
Kolejno dodaję białe wino i 120 ml wody (jeśli nie dodaję wina wlewam 250 ml wody), przykrywam patelnie pokrywką, duszę całość na małym płomieniu, mieszając okazjonalnie, ok 1 ½ h. W między dodaję czasie kolejne 120 ml wody (to nie jest konieczne) jeśli sos zbyt szybko odparowuje.
Gotowy sos doprawiam do smaku solą i pieprzem, podaję z ugotowanym al dente makaronem.

Smacznego

* Przepis pochodzi z książki wyd. Phaidon pt. 'The silver spoon'.

wtorek, 8 stycznia 2013

Stir-fry z krewetkami, warzywami i makaronem noodle

Danie łatwe i szybkie, a przede wszystkim smaczne.
Dzięki metodzie gotowania stir-fry wszystkie składniki zachowują dużą ilość wartości odżywczych i swój pierwotny smak. Dodatkowo warzywa pozostają przyjemnie chrupiące co osobiście bardzo lubię.
Dodanie sosów teriyaki i sojowego oraz oleju sezamowego nadaje daniu azjatycki smak i charakter, dokładnie taki sam jak wiele dań z orientalnych restauracji
WAŻNE: Wszystkie składniki należy przygotować wcześnie, ponieważ w trakcie smażenia nie będzie już na to czasu.

Stir-fry z krewetkami, warzywami i makaronem noodle (2 duże lub 4 małe porcje):
  • 250 g surowych krewetek, oczyszczonych
  • 1 czerwona papryczka chilli, pozbawiona gniazd nasiennych, pokrojona w drobną kostkę
  • 1 marchew, obrana, posiekana w cienkie słupki
  • 2-3 mini kabaczki lub 1/3 normalnego kabaczka, pokrojone w bardzo cienkie plasterki
  • 1 duża garść kiełków fasoli mung
  • 5 dumek ze szczypiorkiem, rozkrojonych na ćwiartki wzdłuż
  • 1 kapusta pak choy, pokrojona na 1 cm kawałki

  • 3 łyżki sosu teriyaki
  • 1-2 łyżki ciemnego sosu sojowego
  • kilka kropel oleju sezamowego

  • 250-300 g makaronu noodle, ugotowanego wg przepisu na opakowaniu

W woku lub na głębokiej patelni rozgrzewam 2 łyżki oleju (najlepiej z orzeszków ziemnych lub rzepakowego). Dodaję chilli, smażę stale mieszając ok 30 sek, następnie dodaję krewetki, smażę mieszając ok 2-3 min do czasu aż staną się różowe i lekko przyrumienione. Usmażone krewetki przekładam do miseczki, odstawiam na chwilę na bok.

Ponownie rozgrzewam 2 łyżki oleju, wrzucam marchewkę, smażę stale mieszając ok 1-2 min, następnie dodaję kabaczka, kiełki i dymkę, smażę kolejne 2 min. Na koniec dodaję kapustę pak choy, krewetki, sos teriyaki i sos sojowy, smażę mieszając ok 1 min. Po zdjęciu woka z kuchenki dodaję kilka kropli oleju sezamowego.

Podaje na dopiero co ugotowanych makaronie noodle lub dodaję makaron do woka i podaję danie już wymieszane.

Smacznego

czwartek, 3 stycznia 2013

Białe trufle z migdałami i żurawiną

Witam w Nowym 2013 Roku, w którym życzę wszystkim spełnienia marzeń:)

Dochodząc do siebie po bardzo intensywnym, dwutygodniowym pobycie w rodzinnym domu, nie bardzo mam ochotę na gotowanie. Pozostanę więc jeszcze w temacie i klimacie świątecznym i przedstawię przepis na przepyszne białe trufle z migdałami i żurawiną, które zrobiłam na minione już niestety Święta.
Bardzo łatwe w przygotowaniu, efektowne, pyszne, trufle, które znikają w oka mgnieniu.

Białe trufle z migdałami i żurawiną (ok 25-30 szt):
  • 200 g białej czekolady, połamanej na kawałki
  • 150 ml słodzonego mleka skondensowanego
  • 50 g blanszowanych migdałów, posiekanych
  • 50 g suszonej żurawiny, posiekanej

W misce umieszczam czekoladę i mleko skondensowane. Miskę umieszczam nad garnkiem z gotującą się woda, podgrzewam do czasu całkowitego rozpuszczenia się czekolady, zdejmuję miskę z garnka. Dodaję posiekane migdały i żurawinę, dokładnie mieszam.
Gotowa masę truflową wstawiam do lodówki na ok 4 h. Po tym czasie wyjmuję masę z lodówki i formuję trufle. Gotowe trufle wstawiam do lodówki na kilka h.
Trufle zaraz po uformowaniu można obtoczyć w prażonych płatkach migdałowych.

Smacznego
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...